Styczeń zwykle bywał u mnie spokojny, czasem wręcz nudny… ale nie tym razem. Z początkiem roku mocno wzięłam się do pracy i już niedługo pokażę Wam metamorfozy wnętrz, projekty DIY, ale także wprowadzę bardziej lifestylową tematykę na bloga. Mam nadzieję, że będzie się Wam podobało.

W styczniu jak to z początkiem roku bywa spisałam kilka postanowień. Po pierwsze, by bardziej dbać o siebie, więcej się ruszać, zdrowiej odżywiać. W salonie stanął rowerek treningowy i o dziwo niemal codziennie udaje mi się znaleźć czas, by z niego skorzystać ( i wcale nie mam na myśli wieszania ubrań na nim 😉 ). Pamiętam o piciu kolagenu oraz szczotkowaniu ciała!

Okazuje się, że mogłabym chodzić cały czas tylko w dresach! Biały kupiłam w Sinsay i jest bardzo ciepły, beżowy dostałam w prezencie i będzie idealny na lato, gdyż nie jest ocieplany 🙂

Nie siedź tak, choćmy na spacer!

  1. Nigdy nie miałam cieplejszych kapci! (CCC) / 2. Mówią, że życie zaczyna się po kawie 😉

Wróciłam do wieczornego czytania i wpadła mi ręce lekka i przyjemna książka

„Strażniczka miodu i pszczół” Cristiny Caboni.

Zawodowo podjęłam się nowego tematu, czyli odświeżenia wnętrza salonu kosmetycznego. Nigdy wcześniej nie zajmowałam się takim projektem, urządzałam głównie projekty dla Klientów Indywidualnych. Mam nadzieję, że będę mogła pokazać Wam tą metamorfozę.

Organizacja kuchennych szuflad to coś co kocham! Efekt po zawsze mnie zachwyca. U Karoliny zaczęłyśmy od dwóch szuflad, a skończyło się chyba na 8 🙂

Styczeń był także miesiącem planowania zmian w moim domu. O pierwszych zmianach wspominałam już na Instagramie, więc jeśli mnie obserwujesz to pewnie pamiętasz, że zamierzam wprowadzić nieco koloru do kuchni. Hokery są już w trakcie malowania, tapeta prawie wybrana. Potrzebuję zobaczyć ją na żywo, by potwierdzić, że to właśnie ta jedyna. Luty zapowiada się pracowity. Nie mogę się doczekać!

Wpis zawiera linki afiliacyjne