Recenzje książek pojawiają się rzadko na blogu. Książka musi mnie albo zachwycić albo poruszać ważny temat bym o niej napisała. Dziś kilka słów o książce Sylwii Majcher „Wykorzystuję, nie marnuję. 52 wyzwania zero waste”.

     Mówią, że nie należy oceniać książki po okładce ale to właśnie oprawa graficzna tej książki sprawiła, że po nią sięgnęłam. Zbierałam się do napisania recenzji tej książki od dłuższego czasu. Nie będzie to długi tekst bo wiem, że najczęściej oglądacie zdjęcia 🙂 Chcę tylko zachęcić Was do sięgnięcia po tę lekturę.

     Daleko mi do eko freaka, piorę w chemii, do sprzątania używam i eco środków i tych klasycznych ale staram się. Myślę o naszej planecie i wciąż się uczę co mogę dla niej zrobić. Pamiętajmy, że każdy krok do dbania o naszą planetę się liczy.

     W książce „Wykorzystuję, nie marnuję. 52 wyzwania zero waste” Sylwii Majcher znajdują się wywiady z ekspertami, przydatne tipy i ciekawe rozwiązania na czas podróży, podczas codziennych dni w pracy, w domu, w kuchni, w szkole. Znajdziemy w niej także przepisy na smaczne dania sezonowe.


     Czy wiecie, że tylko 9% plastiku nadaje się do recyklingu? Jakiś czas temu zrezygnowaliśmy z Michałem z picia butelkowanej wody mineralnej. Przerzuciliśmy się na wodę z kranu. filtrujemy ją za pomocą dzbanka filtrującego Brita. Jest on plastikowy ale to zakup jednorazowy. Gdy pomyślę ile plastikowych butelek trafiło do kosza przed zakupem dzbanka to aż mnie głowa boli. Piję minimum dwa litry wody dziennie więc łatwo pomnożyć to na butelki 🙂

     Jednym z moich ulubionych tipów z książki Sylwii Majcher jest ten z obierkami od jabłek 🍏 O co chodzi? Gdy obieramy jabłka do ciasta czy do zjedzenia zwykle wyrzucamy obierki. Autorka sugeruje by wykorzystać te :odpadki:. Zamiast  wyrzucać skórkę od jabłek ugotujmy z nich kompot! Nie będzie go pięć litrów. Uzyskamy może dwie szklanki pysznego napoju 🙂 

     Jednym z 52 wzywań jakie znajdziemy w książce jest przegląd szafy. Przez produkcję ubrań do atmosfery trafia 1,2 miliarda… MILIARDA! Ton gazów cieplarnianych czyli więcej niż przez transport lotniczy. Zamiast kupować setki ubrań warto więc stworzyć bazę, która pozwoli nam na stworzenie kilku zestawów a ubrania te będą służyły nam przez lata. O ile wybierzemy te dobrej jakości. Z tym mam jeszcze problem. Wierząc w zapewnienia marek o ich rewelacyjnej jakości dałam się skusić na biały t-shirt za 80 zł co jest dla mnie dość sporym wydatkiem na koszulkę.  Niestety koszulka po kilku praniach wyglądała tak jak ta za 12 zł, którą kupuję w popularnej sieciówce. I tu nie jestem eko ponieważ mniej więcej co dwa miesiące kupuję nowy tshirt produkowany gdzieś w Bangladeszu. Nie jestem minimalistką w kwestii mody, lubię ubrania, buty. Staram się jednak mieć jedną torebkę do pracy, jedną typu listonoszka i dwie wyjściowe. Z butami też się już opamiętałam 🙂 Kiedyś lubiłam mieć ich dużo a teraz stawiam na klasykę, która pasuje do większości stylizacji.

     Początkowo byłam trochę zła na autorkę, że porusza wątki polityczne w książce o zero waste jednak z czasem zrozumiałam, że miało to sens w tym konkretnym przypadku. Od polityki stronię jak mogę bo szczerze jej nie lubię. Za to lubię poznawać nowe sposoby by nie marnować żywności. Uważam, że książka ta jest dobra zarówno dla osób, które tak jak ja dopiero uczą się zasad zero waste jak i dla tych zaawansowanych, którzy znajdą w książce mnóstwo inspirujących tipów i przepisów.

Książkę kupicie online, np. w tych sklepach: flowbooks.plinbook.plksiegarnia.pwn.pl 


Polcecam, Ania