Za każdym razem gdy myślę, że moja praca dobiegła końca i pozostaje mi czekać na ekipę remontową to nagle okazuj się, że jest jeszcze tyle do zrobienia…. Na szczęście zostało nam jeszcze tylko zerwanie płytek w łazience i toalecie oraz wywiezienie mebli z kuchni. Zaplanowaliśmy pracę na 3 listopada (sobota), miejmy nadzieję, że uda nam się dokończyć wszystko i spokojnie będziemy czekać na fachowców od gipsowania, płytkarzy, itp.
Na razie kilka zdjęć z wczorajszego sprzątania gruzów:)
Wykuwając drzwi odpadł nam spory kawałek ściany, który od razu skojarzył mi się z połówką serca 🙂
Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym co kochacie w swoim domu lub za co go kochacie?
Ja póki co mogę wypowiedzieć się na temat tego, w którym mieszkam od jakiś 23 lat. Początkowo nie chciałam się do niego przeprowadzić (tak opowiadali mi rodzice), miałam 3 lata i chciałam mieszkać u dziadków, wiadomo jak to dziecko, przyzwyczaiłam się do miejsca, ludzi. Teraz po tych wszystkich latach doceniam to gdzie mieszkam. Jest to miejscowość o nazwie Koźminek, którą zamieszkuje ponad 7 tysięcy ludzi (więcej informacji znajdziecie TUTAJ ). Mój dom mieści się na osiedlu domów jednorodzinnych, położony jest przy lesie, dzięki czemu nie mam wrażenia, że wkoło mam samych sąsiadów i nie mogę korzystać z darów natury mieszkając na wsi. Okolica jest bardzo spokojna mimo, iż ok 100 metrów od mojego domu znajduje się boisko sportowe i tzw. Orlik, na którym rozgrywane są lokalne mecze. Mamy nawet swoją drużynę Zieloni Koźminek. To takie małe wprowadzenie ale miało być o domu…. Tak więc dzielę go razem z rodziną: rodzicami, siostrą, jej mężem i córeczką. Dużo nas? Hmmm może… jednak, dom jest wystarczająco duży by każdy miał swój pokój, są dwie łazienki, itd. To co cenię najbardziej to ogród.
Wiosną wypełniony jest żonkilami, hiacyntami a na drzewach owocowych pojawiają się pierwsze zielone pączki liści. To czas na wiosenne porządki- po nich ogród wygląda pięknie, budząc się do życia.
Latem rozkładamy duży basen na trawie, leżaki, koce, stół i grillujemy. Można cieszyć się piękną pogodą nie wyjeżdżając „za miasto”.
Jesienią drzewa pięknie zmieniają barwę na żółtą, pomarańczową (i tylko w takim wydaniu lubię pomarańczowy kolor) czy lekko czerwoną. Jesień to też czas porządków, grabienia liści, przygotowywania drewna na zimę- ale to wszystko ma swój urok, którego nie ma gdy mieszka się w bloku.
Ale pewnie w bloku mamy większą wygodę gdy przychodzi zima:) Ona na wsi też jest piękna, pola zasypane śniegiem, drzewa oblepione białym puchem- wszystko wygląda jak z bajki. Tylko aby wyjechać z garażu trzeba najpierw odśnieżyć sobie podjazd 🙂 a żeby w domu było ciepło trzeba napalić w piecu- na całe szczęście wymyślili takie, w których pali się na kilka dni:)
Tak więc przechodząc przez wszystkie pory roku myślę, że w każdej z nich znajadziemy plusy i minusy jednak ja wciąż jestem zdania, że własny ogród to to czego będzie mi brakować w mieście. Doceniajcie go i dbajcie o niego!
widok z balkonu naszego mieszkania |
widok z balkonu w domu |
Życzę Wam miłego dnia, pa
ogladajac Twoje inspiracje juz wiem ze bedzie pieknie
Mieszkanie w miescie ma swoje dobre i zle strony,tak samo jest na wsi,ja mieszkam od paru lat na wsi,jestem zauroczona,lasami ,polami jeziorami,ale tez tesknie za zyciem w miescie,gwarem,ulicami ,ludzmi siedzacymi na fontannie ,sklepami………
pewnie masz rację, tylko, że wolałabym w odwrotną stronę- z miasta na wieś 🙂
"Rozejrzałam" się nico po Twoim blogu i widzę, że mamy ze sobą duuużo wspólnego 🙂 Ja również przeprowadziłam się z domu do mieszkania i również marzę o ogrodzie. Moje mieszkanie ma jednak tą zaletę,że położone jest bardzo blisko lasów i wszelakich łąk i czasem – czuję się jakbym mieszkała na wsi- cisza, spokój i zapach kwiatów w lecie, a w zimie…zaspy po kolana 😉